Szkoła szpiegowska, położona w miejscu którego nie ma na mapie. Albo inaczej - na mapie jest, ale nie wiadomo na której mapie sprawdzać. Szkoła, o której pojęcie mają tylko ci, którzy się w niej uczą. Lub ci, którzy w niej uczą. Miejsce owiane tajemnicą, pewnego rodzaju magią. Jedyne w swoim rodzaju.
Jej początki sięgają cesarstwa rzymskiego. Początkowo agentami było parę osób, które działały na rozkazy władz. Potem wciągnięto ich również do opozycji. Wszystko jest kwestią ceny. Zasada była jedna - bez zdrad. Targować i przebijać można było przed rozpoczęciem akcji. Potem nawet góra złota nie przekonałaby agenta do zmiany stron. Pojawiali się przez następne lata, nadal bezimienni i niedostrzegalni w historii. Zawsze pierwsi, zawsze działający w ukryciu.
Do szkoły przyjmowane są najczęściej sieroty, a właściwie tylko sieroty. Bo absolutnie nikt nie może wiedzieć o działalności tego miejsca. Możesz żyć z agentem pod jednym dachem od ślubu, a dopiero dwadzieścia lat później dowiedzieć się prawdy. A potem... kulka w łeb od konkurencji. Konkurencja działa wszędzie. Tylko ta konkurencja sięga po najbardziej brutalne środki. Nie ma skrupułów.
Pod koniec XX wieku dyrektorem szkoły i zarazem przełożonym agentów pochodzących właśnie stąd został tajemniczy M. Nikt go nie widział, nikt nie usłyszał. Kontaktuje się z wszystkimi jedynie za pomocą elektronicznych wiadomości. Ale one nie zwiastują nic dobrego.
Wraz z przejęciem przez M. posady, nasiliło się znikanie uczniów. Nie żeby tak na zawsze, na parę dni. Tydzień, tak średnio. Nie wszyscy uczniowie po tym wracają, a szczęśliwcy nie chcą zdradzić, co się z nimi działo. Podobno gdzieś w podziemiach działa On, straszliwy naukowiec, który wszczepia tajemniczy gen X, odmieniający DNA. Ale nikt nie mówi tak, nikt nie mówi nie. W końcu, szkoła szpiegowska jest ostatnim miejscem w którym myśli się o pełnym bezpieczeństwie. Ale nie wiadomo, czy prawda nie wyjdzie na jaw. A jeśli uczniowie zbuntują się i w wykorzystując ponadprzeciętne moce zaczną działać zupełnie wbrew zasadom?