Mutacje

Technologia idzie wciąż naprzód i naprzód, niczym Leoś Robinson. Łączenie dwóch różnych gatunków, mięso z próbówki, klonowanie. Kwadratowe jajka i gigantyczne króliki. Ach, tego jeszcze nie ma. Strach się bać.
A w Agencji wszystko jest lepsze. Szybsze. I pojawia się wcześniej. Pomińmy teraz supergadżety rodem z Jamesa Bonda, a nawet lepsze.

Kilkanaście lat temu pewien niepozorny naukowiec, którego ekscentryczne badania doprowadziły do wywalenia go ze związku Szalonych Naukowców, został zaangażowany do pracy dla Agencji. Zajmował się praktycznie wszystkim, pod jego rządami asystenci pracowali jak w zegarku. Nie myślał o konsekwencjach, ciągle tworzył, a to się szefom podobało. I pewnego dnia postanowił zrobić TO.
TO polegało na wyciągnięciu z tłumu niezbyt wyróżniającego się chłopaczka, którego nieobecności i tak nikt by nie zauważył. Pan Bardzo Szalony i Zły Naukowiec zauważył, że wszystko co wpadnie do opadów radioaktywnych robi się inne. I nie nadaje się już do niczego, niestety. A gdyby tak wsadzić coś do odpadów, wyjąć, zbadać DNA, wyciągnąć część, która jeszcze się nadaje, i wszczepić ją komuś innemu? Ponieważ nie był on fanem testowania na zwierzętach, wolał sprawdzić od razu na człowieku. A ponieważ miał ich dużo pod ręką, to wybrał sobie tego chłopaczka. Chłopaczek nie miał nic do gadania. Był eksperymentem. Po wszczepieniu tego, co tam sobie z odpadów Pan Szalony i Zły Naukowiec wyjął, chłopaczek został poddany serii badań, w celu sprawdzenia, co się w jego DNA zmieniło.
Eksperyment powiódł się. Umiejętności, które zdobył chłopaczek pozwoliły mu na wybicie się, a w konsekwencji zostanie Agentem. Podobno ten chłopaczek to obecny szef i dyrektor, Mystery. A może to tylko pogłoski..?
Po nim nastąpiło jeszcze kilka eksperymentów, jednak kończyły się one najczęściej śmiercią królików doświadczalnych. Dopiero rok później naukowiec zanalizował wszystko i zauważył pewne prawidłowości. Od tego czasu ciągle znikają 'wybrańcy', i wraca ich ponad połowa, choć przypadki śmierci też się zdarzają. Naukowiec ma własny schemat wybierania, albo po prostu trzeba mu wpaść w oko.

Przebieg mutacji: kandydat zaciągany jest (nie siłą, wszyscy wiedzą, że nie ma sensu walczyć, zresztą to przecież wyróżnienie!) do podziemi, gabinetu naukowca. Po krótkiej, odprężającej rozmowie, rzuca się on nagle ze strzykawką. A potem ciemność. Niektórzy wcale się nie budzą, a ci którym się to uda, po 1 - 3 dniach. Potem jakieś dwa dni paraliżującego bólu i leżenia, bo nowe DNA musi się przyjąć, zmienia się organizm. Kiedy już zmutowany poczuje się lepiej i będzie mógł się ruszać, następuje seria bolesnych (chociaż mniej) badań, które mają na celu wykrycia, co też teraz może ten człowiek robić ciekawego. Na tym etapie też czasem ginie parę osób. A rozpiętość czasowa jest naprawdę duża, bo możliwości mutacji jest mnóstwo. Może to zająć pięć minut, a może całe miesiące. Plus taki, że masz swoje łóżko, dostajesz codziennie jeść i nie musisz trenować. Minus, że możesz gadać tylko z naukowcem, ewentualnie z asystentami, kiedy przynoszą ci pożywienie. Czasem zdarza się, że jest dwóch, trzech mutowanych naraz, ale to bardzo, bardzo rzadko. I zwykle przeżywa wtedy tylko jeden.


O mutacjach nie mówi się głośno. Wszyscy o tym wiedzą, ale po prostu lepiej na ten temat nie gadać. Chyba, że zmutowani między sobą. Ale procedura mutacji jest ściśle tajna dla tych, którzy nie mieli szczęścia poznać naszego kochanego naukowca.



Postacie, które nie mają mutacji na wstępie, mogą potem ją zdobyć. Wystarczy tylko ładnie uśmiechnąć się do admina.